piątek, 4 lipca 2014

Vampire Weekend: Clan Novel #1 - Toreador



Pomnik trwalszy niż ze spiżu.


Serię trzynastu Clan Novels otwiera powieść napisana przez Stewarta Wiecka, której akcja skupia się głównie na poczynaniach wampirów z Klanu Toreador. Ideą noweli klanowych jest opowiedzenie większej historii dziejącej się w Stanach Zjednoczonych, która na zawsze zmieniła oblicze Świata Mroku. Poszczególne tomy poświęcone są wampirom niekiedy już dobrze znanych z innych wydań White Wolf, bądź też zupełnie nowych, dopiero powołanych do (nie)życia. 

Clan Novel: Toreador skupia się na dwóch przedstawicielach Klanu Róży. Akcja zaczyna się od Leopolda - niegdyś był artystą, teraz boryka się z brakiem natchnienia. Jest on rzeźbiarzem, ale z jakiegoś powodu nie potrafi on uwiecznić wampirzego piękna, być może jego inspiracja wypaliła się wraz z jego śmiertelnym życiem. Ponadto, Leopold próbuje odnaleźć wampira, który uczynił go nieumarłym, licząc, że on lub ona będzie w stanie wypełnić luki w jego pamięci. Leopolda można wpisać na listę mniej lub bardziej stereotypowych Toreadorów. Jako postać nie zachwyca ale też nie drażni (aż tak bardzo), a o jego poczynaniach czyta się może bez większej pasji, acz nie narzekając zbytnio na jego nijaki, angstujący charakter. Gdyby nie to, że pojawia się on w późniejszych tomach, zapomniałabym o Leopoldzie, ponieważ jest on po prostu jedną z tych postaci, które nie zostają w pamięci na dłużej.

Drugim wampirem, o którego poczynaniach czytamy jest Victoria Ash, dobrze znana w Świecie Mroku. Przybywa ona do Atlanty, aby ubiegać się o członkostwo w wyższych sferach krwiopijców, a być może nawet ubiegać się o fotel Księżnej tego miasta. Za Victorią zbytnio nie przepadam, czytając powieść denerwowała mnie jej pretensjonalna osobowość. O wiele lepiej prezentują się postacie poboczne: Setyta Vegel, który przyjeżdża do miasta, by dokończyć interesy w imieniu starszego wampira, któremu służy; oraz Hannah, Regentka chantry Tremerów w Atlancie. Swoją drogą, opis wizyty Leopolda w leżu Tremere jest według mnie najlepszą sceną w całej powieści. Oprócz tego otrzymujemy także wgląd w sytuację polityczną Atlanty, która to jest miastem Camarilii pod przewodnictwem malkaviańskiego Księcia.

Historia tu przedstawiona łączy elementy polityki (gierki Victorii), osobistych rozterek (Leopold i poszukiwanie stwórcy), czy też tajemniczych planów (misja Vegela). Jednakże w pewnym momencie dochodzi do czegoś, czego czytelnik zupełnie się nie spodziewa - atak Sabatu, który kompletnie masakruje siły Camarilii w mieście. Istny kopniak w twarz, bo atak przychodzi znikąd i szatkuje na kawałeczki wszystkie, ledwo co raczkujące, linie fabularne. Z perspektywy kogoś, kto czytał całość noweli klanowych i wie, jak ta historia wygląda, mogę napisać - wszystko zostanie wyjaśnione we właściwym czasie. Acz takie "poszatkowanie" akcji jest co najmniej frustrujące, bo zostaje to przedstawione tak, jak byśmy mogli oglądać skutek ale całkowicie zapominając o przyczynie.

Pierwszy tom opowiada zaczątek historii dziejącej się w będącej pod ostrzałem Atlancie. Styl powieści nie jest wielce porywający, miejscami może nużyć. Ale jest to zaledwie pierwszy rozdział w skomplikowanej historii, którego ogromu nie możemy jeszcze dostrzec, dlatego też warto przebrnąć przez Clan Novel: Toreador. A potem, po przeczytaniu całości, wrócić jeszcze raz i dostrzec te wszystkie subtelne, sprytnie poukrywane wskazówki co do przyszłych losów opisanych tu historii.

Clan Novel: Toreador 
tom.1 Clan Novel saga; 262 strony
wyd. White Wolf Publishing (styczeń, 1999)
język: angielski
dostępność: amazon, ebay, drivethrustuff



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz