piątek, 14 listopada 2014

Vampire Weekend: Clan Novel #9 - Malkavian


I have made a great mistake
Pray the Lord my soul to take
Ghosts of who we used to be
I can feel them come for me



O Malkavianach pisać trudno. Zwykle wychodzą postacie pociesznych idiotów śmiejących się z samych siebie, którzy z prawdziwym obliczem szaleństwa nie mają za wiele wspólnego. Tym samym obawy o kolejną część Clan Novels były spore, tym bardziej, że odpowiada za nią Stewart Wieck - autor co prawda w środowisku eRPeGowym szanowany, jednak popełnił on zdecydowanie najsłabszą CN: Toreador. Na szczęście obawy były próżne, a Clan Novel: Malkavian jest nie tyle interesującym, co niepokojącym czytadłem przedstawiającym Malkaviańskie szaleństwo w niesamowicie ciekawy sposób.

Pierwszym, co odróżnia tą część od pozostałych jest sposób narracji, który jest pierwszoosobowy. Zaczynając od monologu Anatola, głównego bohatera powieści, zanurzamy się w wypaczony świat nie do końca zrozumiały ani dla czytelników ani dla bohaterów. Nie da się zaprzeczyć, że Anatol jest kompletnie szalony, prezentując swoją osobą jeden z odcieni Malkaviańskiego spaczenia. Narratorem przez większą część powieści jest jego towarzysz, co do którego nie jesteśmy do końca pewni. Może to podróżujący z Anatolem wampir, a może wymysł jego umysłu. W każdym razie podąża on za szalonym prorokiem aż do pewnego szczególnego miejsca w Nowym Jorku, gdzie dochodzi do całej gamy niesamowitych wydarzeń.

Jeśli chodzi o fabułę, to dzieje się tu dużo a jednocześnie niewiele, jeśli spojrzymy na fabułę w kontekście "globalnych" wydarzeń w Świecie Mroku. Przede wszystkim akcja skupia się na podróży Anatola. Po drodze spotykamy kilku starych znajomych, jak chociażby Victoria Ash - która w końcu robi coś innego, niż szmaci się z pierwszym lepszym wpływowym osobnikiem (co nie znaczy, że zmieniłam o nie zdanie, o nie). Ponadto przypomnianych nam zostaje dwójka Malkavianów z poprzednich części serii:  Bennison, niedoszły Książę Atlany, które to miasto stracił na rzecz Sabatu; oraz Generał, Starszy Klanu, którego beztroskie nie-życie zakłócił wspomniany atak na Atlantę. Oboje przedstawiają niesamowicie interesujący obraz na temat jak to jest być Dzieckiem Malkava.

Sama powieść jest niesłychanie specyficzna, choćby ze względu na całkowitą zmianę sposobu narracji. Dla mnie było to ogromnym plusem, ponieważ Malkavianów uwielbiam, a niestety tak trudno natknąć się na sprawiedliwie opisaną postać dotkniętą szaleństwem. Stewart Wieck spisał się świetnie; porównywać tej książki do pierwszej, Toreador, nie ma najmniejszego sensu, są to dwie kompletnie inne typy powieści, z których Malkavian wypada zdecydowanie lepiej. Anatol od dawna należał do grupy moich ulubionych bohaterów, a po przeczytaniu dziewiątej części Clan Novels polubiłam go nawet bardziej. Może nie tak wybitna, jak Setite czy Gangrel, jest to sprytnie skonstruowana powieść o niepokojących wątkach dotykających poważnie potraktowanego tematu chorób psychicznych. O CN: Malkavian nie zapomina się łatwo, chociaż po skończeniu człowiek może się długo zastanawiać, co właściwie przeczytał.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz